czasem cienia, tj. z Afryki, gdzie w pewnych porach roku słońce stoi na samym zenicie.
W. 103—5. Aniołowie są nieustannie zapatrzeni w Boga, a co za tem idzie, widzą odbite w nim ruchy świata i myśli wszechstworzeń; nic się przed nimi nie ukryje.
W. 108. Chcę, aby skrucha była równa winie. Poeta stanął przed Beatryczą już oczyszczony: mimo to Beatrycze przyjmuje go z niespodziewaną surowością, która mu wyciska gorące łzy. Za jaką winę go strofuje? O to trwa zasadniczy spór między komentatorami. Słowa w. 126: Pokochał inną, a mnie już nie życzy, łącznie z wierszem 59 następnej pieśni, jedni pojmują jako aluzję do rzeczywistej, płochej miłości zmysłowej, inni chcą tu widzieć miłość rzeczy ziemskich, w szczególności wiedzy ludzkiej, filozofii, podczas gdy Beatrycze ma wyobrażać teologię. Pierwsze, bardziej ludzkie pojmowanie ma więcej prawdopodobieństwa; wchodzi tu w grę kobiecość Beatryczy, która niezadowolona pokutą kochanka, chowa dlań wymówki i dąsy za urazę osobistą.
W. 109—114. Człowiek otrzymuje przymioty umysłu i ciała nie tylko z wpływu planet, jak wierzono, tj. z przyrodzenia, ale także ze szczególnej łaski bożej.
W. 14. Ciche »tak«. Dante wyznaje winę szeptem tak cichym, że domyśleć się go można zaledwie po ruchu warg.
W. 50. Rzeczy tak pięknej. Beatrycze mówi tutaj o swojej urodzie ziemskiej, ale wyidealizowanej wedle teorji miłości dwornej trubadurów.
W. 58. aby pióra zwisły, tj. aby cię ściągnęły ze szczytnych lotów zaziemskich ku ziemi.
W. 59. z oczu małolatki. Piotr, syn Dantego, komentując ojca tłómaczy »małolatkę« (pargoletta) jako poezję świecką i wiedzę ziemską: kto tu nie szuka allegorji, lecz alluzji do zdarzeń realnych, przypomina