Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/335

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Powieka pod nią kamieniem się stawa;

Więc mój Towarzysz doznany i drogi
Zbliża się do mnie i ramię podawa.

10 
Jak w ślad przywódcy ślepiec stawia nogi,

By się nie potknąć na ścieżynie krętej
I nie poranić i nie zbłądzić z drogi,

13 
Tak ja stąpałem przez mgieł cierpkie męty;

»Uważaj pilnie«, głos jego dolata,
»Ażebyś nie był ode mnie odcięty«.

16 
W górze gdzieś rzesza śpiewała skrzydlata:

O mir i litość w pieśni był proszony
Baranek, który gładzi grzechy świata.[1]

19 
Raz wraz »barankiem« zaczynał śpiew ony,

A głos falował tak równymi ruchy,
Jakby był zgodnem czuciem nastrojony.

22 
»Wszak ci to«, pytam, »wyśpiewują duchy?«

»Prawdę-ś powiedział«, odrzekł, «wiedz, że tędy
Ziemskiego gniewu kruszy się łańcuchy«.

25 
«Ktoś ty, co mgławe przedzierasz oprzędy

I mówisz głosem, który przypomina
Tych, co czas jeszcze dzielą na kalendy?«

28 
Tak mówić do mnie duch jeden poczyna.

»Idź doń«, Mistrz rzecze, »wieścią się podzielisz;
Spytaj, którędy perć się w górę wspina?«

31 
»Istoto«, rzekłem, »która tu się bielisz,

By wrócić czysta do Stwórcy swojego,
Dziw ujrzysz, jeśli ku mnie się ośmielisz«.

34 
»Iść z tobą chwilę, prawa mi nie strzegą,

Rzekła; »jeśli mgieł okiem nie wyruszę,
Myśli przynajmniej za głosem się zbiegą«.


  1. Duchy śpiewając Ecce Agnus Dei, ćwiczą się w łagodności i miłości.