Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/291

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
22 
Przez wszyskie kraju boleści pierścienie«,

Odrzekł, »przeszedłem, zanim tu przybyłem;
Moc mię niebieska przez te pchnęła cienie.

25 
Nie iżbym czynił, lecz że nie czyniłem,

Słońca-m nie ujrzał, co dla ciebie wstanie,
A które ja sam za późno odkryłem.

28 
Są niżej smutne ciemnością otchłanie,

Choć nie męczarnią smutne, gdzie lamenty
Brzmią nie jak jęki, ale jak wzdychanie.

31 
Tam z niewinnemi mieszkam pacholęty;

Zęby je śmierci stargały o czasie,
Gdy z nich grzech ludzki był jeszcze niezdjęty.

34 
Tam mieszkam z tymi, co nie wzięli na się

Trójcy cnót[1] świętych, ale inne znali
I bez obłudy chodzili w ich krasie.

37 
Ty jeśli drogę wiesz i wolno-ć dalej

Iść z nami, pomóż, byśmy stopą żwawą
Do istotnego Czyśca się dostali«.

40 
Rzekł: »Wszystką chodzić wolno nam dzierżawą:

Po góry stoku i po jej obwodzie;
Wodzem posłużę wam, dokąd mi prawo[2].

43 
Ale już oto słonce jest w zachodzie,

A próżno kusić tej drogi o zmroku,
Więc trzeba radzić o dobrej gospodzie.

46 
W prawo tu dusze mieszkają na boku:

Jeżeli pragniesz, do nich zaprowadzę;
Uciechy pewnie zaznasz z ich widoku«.

49 
»Jakto«, Mistrz pytał, »gdyby ktoś odwadze

Zwierzywszy stopy, chciał wyjść z tych bezdroży,
Będzie wstrzymany, lub sam straci władzę?«


  1. Trójcy cnót teologicznych: wiary, nadziei, miłości; sprawiedliwi poganie znali jedynie cnoty przyrodzone.
  2. dokąd mi prawo, tj. aż do bramy właściwego Czyśca.