Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

była istnym brylantem i znała się na polityce daleko lepiej od swego męża Ludwika i że ten dobrze robił, słuchając jej we wszystkiem.“
Piesek zaszczekał.
Na schodach zewnętrznych, prowadzących do „altany“ ukazała się stara kobieta we wdowich szatach. W jednej ręce trzymała różaniec, drugą opierała się na kiju.
— Oj! starość nie radość — jęczała — trudno mi wleźć na schody. Niech Bóg da zdrowie Waszej Łaskawości.
— Przystąpiła do księżnej i nachylając się, ucałowała skraj jej płaszcza.
— A! Monna Sidonia? No, i cóż? Czy gotowe? — spytała Beatrycza. — Stara wyjęła z worka flaszeczkę, opieczętowaną szczelnie i zawierającą płyn mętny, biały: mleko oślicy i kozy pomieszane z korzeniem jaworu, ze szparagami i cebulkami lilij.
— Trzeba to jeszcze potrzymać parę dni w końskim gnoju, potem przecedzić przez sukno, umaczać w płynie miękisz chleba z masłem. Niech Wasza Łaskawość smaruje twarz kilka razy dziennie. Po pięciu tygodniach opalenizna zejdzie. Jest to także wyborny środek na pryszcze.
Nachyliła się nad uchem księżnej i opowiadała ostatnie nowinki: jak żona generalnego konsula, piękna madonna Filberta, oszukiwała swego męża i zabawiała się z kawalerem hiszpańskim; dlaczego Madonna Angelica musiała zmienić uczesanie i dlaczego wypadały jej włosy, i wiele, wiele innych ploteczek.
Idąc do księżnej, musiała przechodzić obok pałacu Pazia i widziała przed nim tłumy ludzi. Gdy Madonna Izabella wyszła na balkon z małym Francesco, wszyscy powiewali kapeluszami i rękami, a wielu nawet płakało. „Niech żyje Izabella Aragońska! Niech żyje Jan Galeas, prawowity władca Medyolanu i jego następca Francesco!“ — tak wołano.
— I nic więcej? — pytała księżna Beatrycza?
— Nie śmiem mówić dalej...
— Cóż takiego?
Stara spuściła oczy.
— Mów, mów, słucham — nalegała księżna.