Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jak Wasza Książęca Mość zechce ukarać tego łotra? — pytał sekretarz.
— Odłóżmy tę sprawę do mego powrotu. Sam go nauczę grzeczności — odparł Borgia.
Wiadomo było, jak Cezar „uczy grzeczności“ poetów: za obrazy mniejsze od tej kazał im ucinać ręce i przekłuwać język rozpalonem żelazem.
Po ukończeniu raportu, sekretarz wyszedł.
Zjawił się na jego miejscu nadworny astrolog Valguglio, przybywający z nowym horoskopem. Książę słuchał go uważnie, wierzył bowiem w nieomylność przepowiedni i w potęgę gwiazd.
Odprawiwszy skinieniem ręki astrologa, zwrócił się do budowniczego. Leonard przedstawił mu plany i karty wojskowe. Było to dzieło nietylko uczonego, zgłębiającego ustrój ziemi, wykazującego podział wód, źródła rzek, rodzaj gruntu, ale i dzieło artysty, przedstawiające kraj, widzimy à vol d’oiseau. Cezar wpatrywał się w plany, żądał objaśnień, twarz jego wyrażała zadowolenie. Wreszcie spojrzał na Leonarda, podał mu rękę z uśmiechem dobrotliwym.
— Dziękuję ci — rzekł — byleś mi służył, jak dotychczas, potrafię cię wynagrodzić. — Czyś rad z pomieszczenia, z zapłaty? Mów. Pragnąłbym zadość uczynić wszystkim twym żądaniom.
Korzystając ze sposobności, Leonard wspomniał o Machiavelu.
Cezar wzruszył ramionami.
— Dziwny to człowiek — rzekł — prosi mnie o audyencyę, a gdy go wezwę, milczy. Nie rozumiem po co przysłano mi tego dziwaka. Słyszałem, że pisze jakieś dzieło o polityce i sprawach państwowych. Ha! przyjmę go, ale późnej...
Wybiła trzecia. Wniesiono księciu wieczerzę, z jarzyn i ryb; popił je kieliszkiem białego wina. Jako prawowity Hiszpan, odznaczał się wstrzemięźliwością.
Artysta pożegnał Cezara, ten dziękował mu jeszcze za jego plany wojenne i chcąc go uczcić, kazał go odprowadzić trzem paziom z pochodniami.