Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nią a jej małżonkiem nie było spójni i zgody. Księżna niecierpiała Leonarda, nie za herezję i niedowiarstwo, lecz dlatego, że z polecenia księcia wymalował niegdyś portret Cecylii Bergamini, słynnej kochanicy Il Mora i znienawidzonej rywalki Beatryczy.
Niedawno dowiedziała się o nowej słabostce męża do jednej z dam honorowych, Lukrecyi Cirelli i to ją doprowadzało do wściekłości.
W owym czasie książę Medyolanu był u szczytu swej władzy i potęgi. Syn żołnierza — bandyty, Franciszka Sforzy, Ludwik marzył o wszechwładnem opanowaniu Włoch, zjednoczonych pod jego berłem.
— Moim spowiednikiem jest Ojciec św. — pysznił się Il Moro — dowódcą moich wojsk — jest cesarz, moim skarbnikiem — Wenecya, moim gońcem — król Francyi.
Podpisywał się Ludovicus Maria Sfortia Anglus dux Mediolani, wywodząc swych przodków od bohatera trojańskiego Angla towarzysza Eneja.
Wspaniały posąg jego ojca, ulepione w glinie arcydzieło Leonarda, nosił dewizę: Ecce deus, świadcząc temi słowy o potędze Sforzów. Lecz jasna gwiazda Ludwika miała ciemny punkcik, jego szczęście było zakłócone obawą. Widział, że go lud niecierpi, że go uważa za przywłaszczyciela tronu.
Pewnego dnia, ujrzawszy zdala na placu Arrengo wdowę księcia Jana Galeasa z pierworodnym synkiem Franciszkiem, tłum począł wznosić okrzyki na jego cześć, wołając:
— Niech żyje Franciszek! Niech żyje prawowity książę!
Dziecię miało wówczas lat ośm i odznaczało się niezwykłą pięknością. Lud pragnął ujrzeć go na tronie.
Beatrycze i jej mąż przekonali się, że śmierć Jana Galeasa zawiodła ich nadzieje. W osobie tego dziecięcia powstawał z grobu cień zmarłego.
Od pewnego czasu Beatrycze utraciła żywość dziecięcą, która tak czarowała Ludwika. Księżna czekała rozwiązania ze strachem; pełna była złych przeczuć.