Strona:D. M. Mereżkowski - Napoleon.djvu/334

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Co wykonałem, było bezmierne, ale co wykonać zamierzałem, było jeszcze bezmierniejsze“. Któż to mówi? Napoleon — władca świata? Nie, budowniczy rur odpływowych. „Trzeba wykonać tak wiele, jak ja wykonałem, aby się przekonać, jak to trudno czynić ludziom dobrze... Na rury odpływowe wydałem około trzydziestu miljonów i nikt mi za to nie podziękuje“.[1]
Słońce Austerlitzu widoczne jest wszystkim, a rur odpływowych się nie widzi: ani podziemnych, ani politycznych, które osuszyły krwawe błota rewolucji. Ale gdzie jest oblicze bohatera bardziej boskie: w słońcu Austerlitzu, czy też w mroku rur odpływowych?
I oto mamy tu jeszcze jedną twarz Napoleona nieznanego: twarz pokornego. Zda się, jakby asyryjski bóg słońca zaprzągł olbrzymiego skrzydlatego byka do pługa i jakby orał niestrudzenie. „Cieszyłbym się, gdybym mógł odpocząć, ale wół zaprzężony — trzeba orać!“
Dokładność jego pracy jest może godna jeszcze większego podziwu, niż jej niezmierna masa. Jest to dokładność i sumienność, jakiej ludzie nie znają i jaka jest właściwością jedynie bogów i odwiecznych sił natury: tylko gwiazdy wschodzą na niebie z taką cudowną matematyczną punktualnością, tylko bogowie odpłacają ludziom tak sumiennie ich czyny.
Cieszy się jak dziecko, gdy w rachunkach miljonowych sum wykrywa omyłkę na dwadzieścia centymów. Pewnego razu w ręku jednej z dworskich dam cesarzowej spostrzegł książkę do zapisywania bielizny; otworzył ją, przejrzał i doszedł do wniosku, że należność za pranie obliczona jest zbyt wysoko: targował się o każdą sztukę bielizny i wreszcie osiągnął ceny, jakie uważał za słuszne.
Od wspaniałych nowych firanek w Tuilerjach odciął pewnego razu złoty chwościk i włożył go do kieszeni. W kilka dni później pokazał go administratorowi i rzekł: „Boże uchowaj, abym miał wątpić o pańskiej uczciwości, ale oszukano pana: zapłacił pan za to o jedną trzecią więcej, niż to warte„“.[2]
Zawsze ten sam demiurg, pracujący bóg, czy chodzi o słońca, czy o atomy. „Nad małem byłeś wierny, ustanowię cię nad wielkiem“. Gdyby się nie był tak targował o owe dwadzieścia centymów, to nie byłby się stał cud, dzięki któremu w ciągu trzech, czterech lat Konsulatu, biedny kopciuszek Francja przemieniła się w najbogatszą królowe świata.

Na trzy tygodnie przed śmiercią siedzi w łóżku między jednym a drugim atakiem wymiotów, które z powodu rakowatego wrzodu w żołądku wydalają wymiocinę czarną jak fusy od kawy, siedzi więc, trzyma arkusz papieru na podkładce tekturowej, a pióro macza w kałamarzu, trzymanym przez marszałka dworu, i pisze dodatek do punktu „A" swego testamentu, wyliczając to, co w poprzednich paragrafach zapomniał: „Wszystkie moje materace i kołdry, pół tuzina koszul, pół tuzina chustek do nosa, chustki na szyję,

  1. Przypis końcowy 53.
  2. Przypis końcowy 54.