Strona:Cyd.djvu/066

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

twe skargi i lamenty
zamilkły z jego woli. — —
Miłości wzbroń mu swojej.
Niech boleść, ukojona
współczuciem twego króla
i twych przyjaciół grona, —
dla nas mu żyć pozwoli.

SZIMENA
Choć może w głębi piersi i litość dlań drzemie,

chociaż stanął na czele najpierwszych i dzielnych,
ocalił wam Ojczyznę, mienie, role, ziemie, —
choć przyszłość go policzy w poczet nieśmiertelnych,
choć naród go uwielbia a król pieści w chwale,
w popiele mych cyprysów, laury jego spalę!

INFANTKA
Chwalebnie było i wspaniale,

cnotliwie i szlachetnie,
dla ojca własne zdeptać szczęście.
Lecz jest szlachetność wyższa wcale,
co się we wielkich sercach budzi:
namiętność własną, mściwość, żądze
poświęcać szczęściu wszystkich ludzi.
Dość dla Rodryga będzie kary,
jak go wyrzucisz z twego serca.
Lecz wyrok króla przyjmiesz skromnie...

SZIMENA
Cokolwiek król sam rzecze do mnie,

niechętny żalu mego słuchać;