Strona:Cyd.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
SZIMENA
Ostaw mnie samą.


DON RODRYGO
Niech odpowie szpada.


SZIMENA
Precz! Krew Rodzica do noża przyschnięta

o swoje prawa klnie. — Córka pamięta,
co zabitemu winna.

DON RODRYGO
Moją głowę.

Przyschła doń jego krew: ostrze gotowe.
Uderz...

SZIMENA
Nie moje mścić się będzie ramię.


DON RODRYGO
Uderz.


SZIMENA
Szukając zemsty sercu memu skłamię.

Pamiętać?! Zbrodnia! — Ty żyjesz za długo.
Jakiejże pomsty krwi stałam się sługą?
Jestem niewolna w myśli, niewolna w mym czynie:
jakoż mścić się i kochać na jednej godzinie?
Oddal się, — znieść nie mogę, żałość serce łzawi.
Niech cię własne sumienie mordercy zadławi.

DON RODRYGO
Pojdę, jeżeli każesz; jeźli każesz, wrócę.

Radbym w twych oczach skończyć zbyt żałośne życie.