Strona:Ciernistym szlakiem.pdf/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nieszczęśliwa kobieta nie przeżyła kaźni, kończyła opowiadanie pani Bilecka. Trzeciego dnia przyszła śmierć i do lepszego przeniosła ją życia. Ale po niej pozostało to maleństwo, samo jedno w chacie bez opieki i pod grozą, że je strażnicy pochwycą i na prawosławną wychowają. Przyniesiono je tutaj z prośbą o ratunek i przyjęłam tymczasem, dopóki coś się dla niej nie znajdzie.
— Ja ją zabiorę — to będzie moje wiano, powiedziała z zapałem Krystyna. Wprawdzie Stefan nie ma jeszcze posady, ni sposobu zarobkowania, jednak wiem, że rad ją przyjmie. Będzie to nasze odwdzięczenie Panu Bogu za jego powrót z niewoli.
Zatrzymano więc małą Kasię, jako własność Krystyny, dla której stała się tem cenniejszą, że, jak się pokazało, była jednem z owych dwojga dzieci, które ona z Krasnodębskim w starym młynie do chrztu trzymała.


∗             ∗

Z kościoła św. Krzyża w Warszawie wyszła gromadka z kilku osób złożona, w jakimś poważnym, lecz radosnym nastroju. Twarze spokojne, ale uśmiechnięte, każą się domyślać, że coś według życzenia wszystkich się dokonało. I tak było w istocie. Przed chwilą bowiem tu w kaplicy Matki Boskiej Stefan i Krystyna ślubowali sobie miłość dozgonną i teraz w gronie najbliższej rodziny wracają do domu, by podjąć czekające na nich obowiązki i nowe życie rozpocząć. Do tego życia uśmiechają się oboje, promieni się im ono błogą nadzieją, bo wszak po burzy zwykle piękna następuje pogoda, po cierpieniach wesele przychodzi. Na to życie błogosławiła im matka i stryjostwo, a stara Kata-