Strona:Ciernistym szlakiem.pdf/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Będę posłuszny mojej pani i z najżywszą radością, oddaję się jej w niewolę.
— A nie śpieszże z tem oświadczeniem, rozśmiał się Bilecki, bo to ci na złe wyjść może.
— Jakoś się tego nie lękam, zresztą ta, której oswobodzenie swe zawdzięczam, ma nademną prawa.
Przycisnął do ust drobną rączkę, co mu pod głowę poduszkę podsuwała i przymknął oczy z wyrazem największej błogości. Przymknął oczy nie aby zasnąć, lecz aby zebrać myśli i Panu Bogu podziękować za wszystko, czego dziś doświadczył. I nietylko dziś. Wspomniał rozpaczne dni w więzieniu spędzone, boleści wygnania, pożerającą tęsknotę za krajem, za rodziną, za wolnością. Ach, wolność, czem ona jest, rozumie to ten tylko, kto ją utracił. Wspomniał osamotnienie i chłód i głód i przeróżne przykrości, jakich doznawał na wygnaniu — i zestawił to, porównał z chwilą obecną, aby uwypuklić sobie szczęście, spokój, pieszczoty, jakich już tyle otrzymał, a tyle się jeszcze spodziewał. W obrazach snujących się jeden za drugim widział to wszystko oddalające się, niby upiory straszliwe, ustępujące miejsca obrazom pięknym, świetlanym, któremi się teraz rozkoszował. O, jak to w życiu szybko wszystko przemija i jak błogie wspomnienie po przebytych cierpieniach zostaje! Z najszlachetniejszych pobudek naraził się na cierpienie, a ono mu zjednało serce tej, która, zdawało się, straconą była dla niego nazawsze, teraz zaś sama się mu oddaje. O! jaki Bóg dobry! jak potężną dźwignią jest wiara, jak wielka za cierpienie przebyte nagroda!
Marzył, odpoczywał, cieszył się aż cienki głosik dziecięcy wyrwał go z zadumy. To Janinkę przysłano, żeby zobaczyła czy tatuś się obudził. Przygarnął dziec-