Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/560

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
SOFOS...547

Podruzgotane niemiłosiernie przez p. Rychtera miejsce na samym wstępie poematu stwierdza jednak wyraźnie, że spotkanie, które przypomina poeta, nastąpiło w zimie:

...... Ani mnie te plamy
Zastanowiły, które ty biedna dziewczyna,
Jakby jaka brzoskwini albo żurachwina,
Masz od mrozu...[1].

„W aniołach nie trza budzić sromu“ — ciągnie dalej, w odnośniku, swoje streszczenie (?!) wydawca. — „Dla tego nie pytam, mówi poeta, a na coś na mróz wyszła z domu?“
Godzi się to z aluzyą końcową do faktów objawionych w Kole d. 29 listop. 1844 r. Poeta wprędce musiał dowiedzieć się o tem, co nazwał „rozkoronowaniem Polski w ciemności,“ z pogłosek biegających po emigracyi — i z pośpiechem zapewne jął gromadzić stronników do projektowanego przez się protestu. Toby objaśniało i owe gorączkowe nawoływania: „Bądźcież mi ku pomocy!“ i końcowe ostrzeżenia przed „ślepymi,“ na fałszywe drogi prowadzącymi „sektarzami“ — a zarazem wskazywałoby, że Teogonia musiała powstać w grudniu r. 1844 lub w styczniu 1845. Że powstała przed pismem M. Kamieńskiego do Urzędu Koła (z 16/II 1845), świadczy względnie łagodny ton kończącego ją ostrzeżenia w stosunku do namiętnych oskarżeń projektowanej po owem piśmie drugiej protestacyi i do bezlitosnych inwektyw Matecznika.

W przybliżeniu oznaczoną w ten sposób datę jeden jeszcze potwierdza szczegół. Pełen „spokojności anielskiej ducha,“ pełen

  1. I znowu — jak przy owej wizyi „postrzyżyn ksieni“ — obraz rzeczywisty tak uderzył poetę, że, po tej notacyi bezpośredniej, parokrotnie jeszcze gdzieindziej wraca mu pod pióro. Oto — wzorowana już na Węgierskiej — „bieży panna Aniela ogrodem“ (Ben. XII, P. P. 1869, II, 142):
    — — — — — rannym chłodem
    Mrozi ją nieco wiatr, ale jej nie czuć
    Zimna, bo pełna pamiątek i przeczuć...
    A w Zborowskim (466 — 471) — wyraźniejsze jeszcze pokrewieństwo:
    Helion. ...Lekkie twoje rumieńcowe róże,
    Jakoby wstydem nawpół pochowane
    W białości lica, tajemnemi wschody
    Dziwią....
    Dziewica. — — — — — Ja niezawstydzona,
    Alem od wiatru górnego czerwona...
    Notacya z natury, będąca wyrazem wizyi niedość owładniętej, niedość subjektywnej, wyprzedzać musi transpozycyę twórczą, nigdy zaś nie może po niej następować. Ztąd wniosek o późniejszem od Teogonii powstaniu miejsc przytoczonych.