Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/548

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
SOFOS...535

w jego oczach „świętą“ czyni. Nawet prosząc, w tymże roku 1848, W. Stattlera, aby był „przychylny tej osobie, która wierzyć w ludzi i wiary od ludzi potrzebuje,“ kładzie nacisk szczególny, iż jest ona „piękną i zdolną zapału i uwielbienia.“ Rzecz charakterystyczna, iż — mimo tej fascynacyi piorunującej, mimo tego oczarowania bezwzględnego — poeta zachował od początku do końca zdumiewającą jasność wzroku i sądu, iż widział wszystkie błędy, upadki i słabe strony wielbionej istoty. Widział, jak ta, co wnet po poznaniu[1] wydała mu się „królową z ducha podobnej sobie duchów gromady“[2] (Wykł. nauki, 192221–23), tonęła „w morzu świata“ i jego błahych rozrywek[3]. Później nieco — gdy większe zbliżenie pozwoliło mu odczuć, iż ów zamęt światowy nie zadowala jej duszy, iż „ciało jej krępują jedwabie“ (Teog. 36, odnośnik 2), — widział znowu jej uleganie „ogniowi w duchu“ (Teog. 38), jej dalekość od „owych sfer transfigurujących postacie, w których trwająca piękność staje się elementem światła“[4]. Rozstał się

  1. Por. późniejszą niewątpliwą reminiscencję jakiegoś spotkania w Pornic (Kr. D., IV. 2. XXIII):
    A piękną była! Przez one grobowce
    Stare wzniesiona nade mną wysoko,
    Kamienie szare i czarne jałowce
    U kolan miała — a błysnące oko...
    — Szczęściem, że jeden pasterz pasąc owce
    Pieśnią spokojną — smutną a głęboką.
    Gdy mnie już chwytał w szpony duch skrzydlaty,
    Przypomniał mi..
  2. Por.Kr. D. I, 1, XI i XVI:
    Nad nią dźwięk — duchów girlanda słowicza...
    —————————
    Pamiętam ten głos — i straszne zaklęcie.
    Na które odwrzasł mi duch: „to królowa!“
  3. Zdaje się nie ulegać kwestyi — zwłaszcza w zestawieniu z przytoczonemi powyżej wzmiankami z listu do p. Bobrowej i z Pamiętnika — że owem „morzem świata“ było hucznie zabawiające się w Pornic towarzystwo, którego opis znajdujemy w liście do matki z 12/VIII 1841. Tam to poeta po raz pierwszy spotkał Węgierską.
    Jest wprawdzie w Wykł. nauki (19620–24) pozornie przeczące temu wyrażenie „Tłómacza Słowa“: „Ciebie Helois nie pytam albowiem patrzałem na ciebie od dzieciństwa, i nieraz rozwijanie się w tobie uczuć dziecinnych odkrywało mi prawdy tajemnicze przeszłości...“ Przypisać je wszakże należy takiejż samej licencyi poetyckiej albo takiemuż zlaniu się tu wspomnień o kilku różnych osobach, jak nagłą tuż obok transformacyę Heliona w samego Słowackiego, który przed chwilą był jeszcze „Tłómaczem Słowa“
  4. „.. .. Jednak podziemna kraina
    Jeszcze się tobie często we snach przypomina...
    —————————