Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/461

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
448CHIMERA

lewna... jeszcze tyle, tyle takich samych jest rybek... niech Egon płakać przestanie...
Przytuliła mi się łkająca do piersi.
— Widzisz, Egon tak długo wierzył, że to zaklęta królewna, tak długo czekał na złotym koniku, że teraz nam już nie zechce wierzyć... W tej szkatułce, widzisz, leży już dusza Egona.. I nie poślubi już nigdy ani Eli, Leny ni Lili, ani Ilony ni Margieryty... Nie, nigdy... to są zwyczajne rybki, a Egon szukał Blanszy królewny...
Oczy dziecka poczęły w przestrzeń patrzeć, dziwnie mądre, skupione i badawcze, mając raz kolor błękitu, raz kolor fali... A rybki srebrne i złote poczęły uderzać o szklane ściany akwaryum, patrząc na nas oczyma w złotych obwódkach.









z puścizny rękopiśmiennej po
Kazimierze Zawistowskiej.