Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
112CHIMERA

Kapłan.

Proch dziejowy wyniosłeś z mogiły?

Wtajemniczony.

I proch świecił, jak stare próchnice
zkąd te lśnienia?

Kapłan.

Sfinksy wiedzą.

Wtajemniczony.

Fałsz!! Sfinksy prześniły —
Wszystkim duchom zaglądałem w Hec
i otchłaniom, gdy się dnami szkliły — —
——————————
Zkąd blask pada na Duchy-Księżyce?
— Kir jest we mnie — bogów myśli strawiły! —

Arcykapłan.

Śladem Boga idziesz —

Kapłan.

Ale Imię Jego NIEPOJĘTY

Chór Kapłanów.

Wiedza, którą idziemy, i Wiedza, po którą idziemy —
jest jak kryształ, a ścianki — tysiączne zwierciadła.
Jedna kropla — blask rtęci — skierka jedna wpadła:
mgły światów, lśnień chaosy! — jedna iskra wpadła —

Chór Wtajemniczonych.

Z powierzchni zmiennych fal i obrazów
zeszliśmy w głąb Starej Świątnicy —
Zbrzydła nam złota baśń Nilu —
W łanów spłowiałych objęciu
długośmy słuchali Czarów Szeherazady,
— zapragnęliśmy zdobyć lampę Aladyna!