Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/433

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się kręcą. Była tu żebraczka... ależ doprawdy! Ona jeszcze nie poszła!... tutaj się oto położyła. Wstawajcie! Nie wstyd wam? Wynoście się, mówię wam!
— Cicho, Hanno, cicho! Ja mam coś do powiedzenia, tej kobiecie. Wyście spełnili swój obowiązek, nie wpuszczając jej do domu, teraz pozwólcie mi spełnić mój i wpuścić ją. Byłem blisko i słyszałem, coście obie mówiły. Zdaje mi się, że to szczególniejszy wypadek, w każdym razie muszę to zbadać. Wstań, młoda kobieto, i wejdź, proszę, do domu.
Posłuchałam go z trudem. Za chwilę stałam w tej jasnej, czystej kuchni — przed kominem, trzęsąca się, omdlała prawie, zdając sobie sprawę, że muszę wyglądać jak widmo. Obiedwie panny, brat ich, pan January, i stara służąca, wszyscy mi się przyglądali.
— January, kto to? — usłyszałam pytanie.
— Nie wiem: zastałem ją przed progiem — brzmiała odpowiedź.
— Taka bardzo blada — zauważyła Hanna.
— Tak, blada jak śmierć — ktoś odpowiedział. — Gotowa upaść... trzeba, żeby usiadła.
Istotnie, kręciło mi się w głowie: zachwiałam się i padłam, ale padłam na podsunięte krzesło. Byłam jeszcze przytomna, chociaż właśnie narazie mówić nie mogłam wcale.
— Możeby ją trochę wody orzeźwiło? Hanno, dajcie trochę wody. Ależ biedaczka wychudzona jest doszczętu! Jaka szczupła i jaka bezkrwista!
— Poprostu cień... widmo!
— Czy ona jest chora czy tylko zagłodzona?
— Zdaje mi się, że tylko zagłodzona. Hanno, czy to mleko? Podajcie mi je i kawałek chleba.
Diana — poznałam ją po długich kędziorach, opadąjących na plecy, gdy się nade mną schyliła — ułamała kawałek chleba, umaczała w mleku i podała mi do ust. Twarz jej była blisko mojej; czytałam litość na tej twarzy, współczucie w przyśpieszonym jej oddechu. Ta sa-