Przejdź do zawartości

Strona:Charles Baudelaire - Drobne poezye prozą.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dla niego samego wszystko stoi otworem; i jeżeli niektóre miejsca zdają mu się zamknięte, to dlatego, że w jego oczach nie są warte trudu, by je zwiedzić.
Samotnik wałęsający się i zamyślony dziwnie się upaja tą powszechną komunią. Ten, co się z tłumem łatwo zaślubia, odczuwa rozkoszne dreszcze, których będzie wieczyście pozbawiony egoista, zamknięty jak skrzynia, i leniwiec, zaskorupiały jak miękczak. Przyjmuje on za swoje wszystkie dole, wszystkie radości i wszystkie nędze, które okoliczności mu nasuwają.
To, co ludzie nazywają miłością, jest bardzo małe, bardzo ograniczone i bardzo słabe, w porównaniu do tej niewymownej orgii, tej świętej prostytucyi duszy, która się oddaje cała ze swą poezyą i czułością nieoczekiwanemu, co się ukazuje, nieznanemu, co przechodzi.
Dobrze jest pouczyć czasem szczęśliwców tego świata, chociażby tylko dla upokorzenia chwilowego ich głupiej dumy, że są szczęścia wyższe, rozleglejsze i więcej wyrafinowane. Założyciele kolonii, duszpasterze, kapłani, misjonarze wygnani na końcu świata, wiedzą coś bezwątpienia o tych tajemniczych upojeniach; i na łonie licznej rodziny, która się stała ich