Przejdź do zawartości

Strona:Charles Baudelaire - Drobne poezye prozą.pdf/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Cóż robić! za to, żem ich zajmowała daremnie, zostawiam dziesięć franków na kominku... Tacy dobrzy i mili są ci ludzie!... Odkryłam u Miłosierdzia ucznia, co jest ładny jak anioł, a taki miły i pracuje, biedny chłopiec! Jego towarzysze powiedzieli mi, że nie miał grosza, gdyż jego rodzice są biedni i nie mogą mu nic przysyłać. To mi dodało ufności. Pozatem, jestem dość ładną kobietą, choć już nie tak młodą. Powiedziałam mu: „Przyjdź do mnie, przychodź do mnie często. I nie rób sobie ze mną kłopotu: ja nie potrzebuję pieniędzy“. Ale pojmiesz, że dałam mu to do zrozumienia tysiącem sposobów; nie powiedziałam mu tego bez ogródek; bałam się, bym go nie upokorzyła, to drogie dziecię!... I czy uwierzysz, że mam zabawną żądzę, do której nie śmiem się przyznać?... Chciałabym. by przyszedł do mnie ze swoją torbą, we fartuchu, nawet z odrobiną krwi na nim?...
Powiedziała to z miną bardzo niewinną tak, jak człowiek wrażliwy powiedziałby aktorce, którą uwielbia: „Chciałbym cię widzieć ubraną w kostyum, który miałaś w tej sławnej roli, jaką stworzyłaś“.
Ja nalegając powtórzyłem znowu: „Czy nie przypominasz sobie czasu i okoliczności, wśród