Strona:Cesarz Juljan Apostata i jego satyra Symposion.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie zadawalając się temi przemówieniami wybrańców, uchwaliło Zgromadzenie bogów wypytać ich jeszcze, jaka była zasadnicza myśl ich działania. Aleksander oświadczył, że jego dewizą było: wszystko pokonać; Cezar, że celem jego życia było, być pierwszym między współobywatelami, a nie drugim, i za pierwszego być uważanym. Silen zbijał to twierdzenie, dowodząc, że Cezar nie potrafił pozyskać miłości obywateli. Gdy Oktawjan podał za najwyższy cel swego życia: dobrze panować, Silen zapytał go, co rozumie przez określenie: „dobrze“ — i nazwał Oktawjana fabrykantem lalek; jak bowiem fabrykanci robią lalki, tak on tworzył bogów, najpierw Juljusza Cezara. Gdy Trajan twierdził, że dążył do tego samego celu, co Aleksander, Silen zarzucił mu, że namiętność, gorsza od gniewu, w który Aleksander popadał, nad nim władzę miała: rozwiozłość. Marek i tym razem oświadczył skromnie, że najszlachetniejszym celem jego życia było naśladowanie bogów, i to w tej myśli, by mieć jak najmniej potrzeb, a świadczyć dobrodziejstw jak najwięcej. Silen, nie mogąc co do samej dewizy uczynić żadnej uwagi, zaczepił — jak w czasie pochodu bogów — stosunek Marka do żony i syna. Zapytany wkońcu Konstantyn, co uważa za dobre, odpowiedział: wiele posiadać i czynić wiele przysług, by móc zadowolić życzenia własne i przyjaciół. Na co Silen odparł szyderczo: chciałeś być wekslarzem, a odgrywałeś rolę kuchmistrza i fryzjerki.
W tajnem głosowaniu bogów wiele głosów otrzymał cesarz Marek. Z woli jednak Zeusa nietylko zwycięzcy, lecz i zwyciężeni radość zyskać mieli. Każdy zatem z władców udać się miał do tego boga, pod którego opieką w niebie pozostawaćby pragnął. Aleksander pobiegł do Heraklesa, Oktawjan do Apollina, Marek przystanął przy Zeusie i Kronosie, Cezara przywołali do siebie Ares i Afrodyta, Trajan pośpieszył do Aleksandra. Konstantyn, ujrzawszy w pobliżu Rozwiozłość, do niej podążył, a ta ubrawszy go w strojne szaty, poprowadziła go do bogini Swawoli. Tam zastaje Konstantyn Jezusa. Z nienawiści do chrystjanizmu, bez żadnego związku z treścią, wprowadził Juljan na zebranie i umieścił Zbawiciela w pogardy godnem gronie, a wkładając w jego usta