Strona:Cecylja Niewiadomska-Królowa Jadwiga.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Umierała samotna, jak przeszła przez życie. Nie było przy niej nikogo z rodziny, bo nikogo nie miała już na świecie, a król wezwany z Litwy, zastał ją na marach. Otaczało ją tylko duchowieństwo i poważni panowie krakowscy.
Spokojnie i pogodnie żegnała się z życiem. Ostatnią wolą wszystkie swe klejnoty, wszystkie pieniądze własne, drogocenne szaty, przeznaczyła na Akademję Krakowską i wsparcie ubogich i sierot. Biskup krakowski, Piotr Wysz, niegdyś spowiednik królowej, i kasztelan Jaśko z Tęczyna, jej zastępca w sprawie o potwarz Gniewosza, powołani zostali przez nią do wykonania jej ostatnich rozporządzeń.
Zakończywszy tak sprawy ziemskie, wpatrzona w postać Ukrzyżowanego, lekko i cicho przeszła w niebieskie krainy.
Trudno opisać żalu i rozpaczy, jakie zapanowały w Krakowie, gdy w zamku na Wawelu wywieszono czarną chorągiew. Tłumy, oblegające mury od dni kilku w niespokojnej trosce o zdrowie królowej, jęknęły teraz w straszliwej rozpaczy. Wydawało im się to niepodobieństwem, aby Bóg zabrał im tę opiekunkę, — nic utulić nie mogło ich boleści. Z ponurym głosem dzwonów łączyły się szlochania ludzi, krzyki rozpaczy i głośne modlitwy. Noc lipcowa dopiero uciszyła miasto: łzy i jęki z pod murów zamku przeniosły się do ludzkich siedzib, napełniając je żalem i smutkiem.
Nazajutrz wystawiono ciało królowej w katedrze i otwarto ludowi dostęp do tej drogiej dla nich świętości. To też procesje szły za procesjami i kościół był od świtu pełen ludzi. Spieszyli do jej trumny chorzy i kalecy z mocną wiarą, że zostaną uzdrowieni; u stopni sarkofagu składały swe bóle wszystkie udręczone serca z tą nadzieją, że tu znajdą i pociechę; — lecz przedewszystkiem miłość wiodła te liczne rzesze, miłość wdzięczna i nie pragnąca już niczego, tylko raz jeszcze spojrzeć na królowę i zachować jej obraz w pamięci do grobu,