Strona:Cecylja Niewiadomska-Królowa Jadwiga.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To jedno dla nich jasne i stanowcze, że rozłączyć się nie pozwolą. Ale jak dojść do celu?
Książę Opolski mógłby zrobić wiele, lecz jeżeli nie zechce? nie przyjedzie?
Ziemskie uczucia zagościły teraz w sercu królowej, ale czyż nie ma prawa być szczęśliwą?
Młoda, piękna, kochana, poślubiona i kochająca męża całą potęgą pierwszego uczucia, dlaczego ma ustąpić woli panów? Wiedzieli przecież o związku z Wilhelmem i działali podstępnie. Dla własnej dumy, dla własnej korzyści chcą oddać ją poganinowi, barbarzyńcy, przywieść do złamania przysięgi. Zobaczymy. Jej słowo decyduje ostatecznie, a ona słowa tego nie wypowie.
Jednak boleśnie czuć się opuszczoną i samotną wśród obcych. Bo obcy są ci ludzie, którzy ją koronowali: o własne chodzi im sprawy, — jej szczęście dla nich niczem.
Opolczyk nie przyjechał, minął dzień oznaczony, teraz już nie przyjedzie. Więc bez niego...
Znowu tydzień upływa na przygotowaniach, może na walce z sobą. Postanowili oboje z Wilhelmem, że książę na zamek wjedzie uroczyście. Niema panów, którzyby wjazd ten uświetnili, lecz tym sposobem nie będą przeszkadzać.
Gniewosz zgromadził garstkę uległych królowej, liczących na jej łaski; przychylni będą mieszczanie krakowscy, no, i orszak Wilhelma. Niech się stanie!
I stało się. W wigilję świętego Batłomieja, 23 sierpnia, przy dźwiękach fletów, na czele swej świty, pośród ciekawych tłumów książę rakuski wjechał na zamek królewski. Z polecenia Jadwigi uwolniono więźniów, zastawiono ucztę, młodzi zasiedli do stołu, krążą puhary, wesołość, zabawa.
Tylko serce Jadwigi bije niepokojem: uczyniła krok tak stanowczy i tak ważny. Jeśli w ciągu dni paru żadna