Strona:Catulle Mendes - Nowelle.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czem się odegrać... A no, zobaczymy. Ponieważ woźny z asystą znajdował się w salonie, poszła więc prosto do sypialnego pokoju. W sypialni — krzyk dziecka. Mamka, nie otrzymawszy od samego początku ani grosza za powierzone swej opiece dziecię, odniosła maleństwo. W szarym brzasku zimowego ranka, w pokoju pełnym zimna, co za posępny widok to wątłe stworzeńko, ledwie okryte gałgankami, które się wiło na jednym z foteli, przykrytym kuchenną ścierką.
Baronowa de Trèfle obejrzała w lustrze swą postać, podczas gdy dziecię popłakiwało żałośnie a głos woźnego rozlegał się, stłumiony, z po za drzwi:
Item żardynierka...
Dawno już nie przyglądała się uważniej swojej twarzy. Brzydka!... tak jest, była brzydka!... Obrzmiałe torby pod oczyma, na policzkach ceglaste wypieki, zsiniałe wargi... Więc nawet wizyta u Tripierki w biały dzień nie zdałaby się na nic... I ani grosza przy duszy! ani jednego grosza!... Mieszkanie za chwilę stanie pustką, rozlegając się krzykiem dziecka, dopominającego się mleka, i klątwami rozzłoszczonej sługi. Spostrzegła otwarte okno. Chłodne powietrze wpadało niem. Z balkonu gołąb się zerwał i odleciał... Odlecieć tak samo!... Przyszło jej na myśl, że śmierć musi być słodką. W jednem z okien, naprzeciw, za szybami, widać było kwiaty. Pomyślała, że mąż, uradowany z zupełnego po-