zawierać wzniosłego!... Rehabilitacyą ich będzie ich niebywałe szczęście.
W chwili kiedy podniecała w ten sposób swoją dumę rozpamiętywaniem swego występnego szczęścia, zegar uderzył dwunastą a pan d’Argelès, przebudziwszy się, ziewnął i rzekł do niej szeptem, pieszcząc jej włosy pachnące:
— Jakże te piękne godziny szybko mijają!... Niestety, najdroższa, otóż i zbliża się chwila, w której mnie opuścisz.
Drgnąwszy zlekka, odwróciła się i spojrzała nań, zdziwiona, jakby nie zrozumiała usłyszanych słów.
— Ja ciebie opuszczać? — rzekła.
— Oczywiście moja ukochana... Aby nie wzbudzać podejrzeń w twojej służbie... Aby się znaleźć w domu przed powrotem męża z klubu...
Wydawszy z piersi ostry krzyk, opuściła alkowę, okryła się naprędce suknią, poczem zdaleka, wybladła, z oczyma rozwartemi szeroko, poczęła wyrzucać urwane wyrazy:
— Czy oszalałeś?... opuszczać cię? iść stąd? aby nie wzbudzać podejrzeń w służbie? w mężu?... Co za służbie? Jakim mężu?... Czyż ja obecnie mam jeszcze tę służbę?... Czy pamiętam, że byłam kiedyś zamężną?... Powiedziałeś mi: „Przyjdź“ — przyszłam; jestże możliwym powrót po takiem odejściu? Nie mogę już stąd wyjść, jak tylko aby się udać, dokąd ty pójdziesz, i z tobą. Jeden mam
Strona:Catulle Mendes - Nowelle.djvu/28
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.