Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ników zajmie może wiadomość o amerykańskim ataku na streptokoki. P. Long i Bliss (Szkoła medyczna im. Hopkinsa) stosują zastrzyki „prontosilu“ i tabletki „prontyliny“ w niektórych chorobach zakaźnych, wywołanych przez groźne „paciorkowce“. Sądząc z raportów dotychczasowych szpital w Baltimore osiągnął świetne wyniki w walce z różą, szkarlatyną, zapaleniem „ucha środkowego“, z zakażeniem, zwanym septicemia (na szczęście nie wiem, co to znaczy). Badacze amerykańscy twierdzą w swoim referacie, odczytanym na kongresie lekarskim, że nowe środki chemiczne nie zabijają streptokoków, ale je osłabiają, odbierają im wigor, rozpęd i pacjent sam — jeżeli tylko serce działa dość sprawnie — dobija rozproszone i zdemoralizowane oddziały rozproszonego wroga.
Dawniej działalność organów wewnętrznych znano jak gdyby tylko „ze słyszenia“ — dzisiejsza wiedza biologiczna obmyśliła inne, ściślejsze metody. Prof. Visscher (Minnesota) izolował umiejętnie i poddał obserwacji serce zwierząt doświadczalnych, wyliczył, ile paliwa (tlenu) taka maszyna pochłania, ile marnuje, jaką pracę wykonywa. Z jego doświadczeń wynika, że serce jest doskonałym motorem, lepszym ze dwa razy od maszyny parowej, lepszym nawet od nowszych silników „o spalaniu wewnętrznym“. Jego „współczynnik wydajności“ przewyższa 20 procent i jak na starą maszynę,