Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mózgi ze świata przemysłu do współpracy i usiłują poczciwemu farmerowi jakoś to życie między końmi parowymi ułatwić. Prezes tej komisji nadzwyczajnej, F. P. Garvan, zamieścił dłuższy artykuł w prasie naukowej i w zdaniach prostych, w słowach jasnych, zrozumiałych podaje różne dobre racje i zbija nazbyt już tanie i utarte argumenty. W ostatnim czterdzestoleciu — powiada np. — ludność Stanów wzrosła o 60 milionów, z tych na pewno — to wynika z prostego rachunku — dziesiątki milionów musiały znaleźć chleb i zatrudnienie w nowych warsztatach pracy, w gałęziach przemysłu, stworzonych przez Edisona i tylu innych pionierów. „Maszynoburcy“ dzisiejsi mocno zazwyczaj przesadzają i pierwszy lepszy przykład wykazać to może doskonale. W roku 1920 Ameryka miała jedną tylko radiową stację nadawczą handlową, założoną przez gazetę „Detroit News“, i zatrudniała w tej branży... jednego stałego pracownika. Dziś, po latach szesnastu jest na terenie Stanów przeszło 600 radiostacyj, ich personel techniczny składa się z 50 tysięcy osób, nie licząc artystów, wykonawców, autorów, a przy tym zamiast kilkuset prymitywnych odbiorników kryształkowych, funkcjonuje w domach prywatnych 25 milionów imponujących aparatów lampowych i twórcy nowoczesnych rur katodowych — jak stąd widać — bezrobocia również nie powiększyli.
Taki sam bilans „czynny“ — dodajmy — ułożyć mogą każdej chwili filmowcy, którzy