Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

po kawiarniach, ale dziś — szybkobiegacze, futboliści, tenisiści usunęli nieco w cień kunktatorów, myślicieli, strategików, genialnych wodzów i okrzyki „au roi-reine“ „mat“ nic już dla tłumów nie znaczą. Masy reagują raczej na słowa „szlem“ albo „kontra“.
Szkoda! Szachy istnieją podobno od 60 wieków, pierwsze ślady „gry królewskiej“ wykryto gdzieś na Cejlonie, już Budda (rok 500 przed Chr.), wspomina o niej w mądrych kazaniach, Napoleon nie ruszał w pochód bez szachownicy, Lenin zalecał tę grę bardzo gorąco rzeszom robotniczym. Wielki Poincaré w dziełach matematycznych zastanawiał się głęboko nad teorią szachową, nad jej podstawami logicznymi. Czy szachy ta „hazard“? Czy mistrz szachowy wszystko obliczyć może? Już w dziesięciu pierwszych ruchach — jak twierdzi kombinatoryka — wybierać trzeba z biliona bilionów możliwości (ściślej rzecz biorąc mamy tu podobno cyfrę, złożoną z siedemnastki i 30 zer) — szachista zatem brodzi w ciemnościach, trafia instynktem, węchem, talentem na posunięcia właściwe.
Co dziwniejsza — raz po raz przychodzą na świat pędraki, które już w czwartym roku życia (Capablanca) odnajdują między milionami i bilionami najlepsze posunięcia konikiem i pionkiem. Ów majster Rzeszewski z Ameryki — dziś jedna z gwiazd turnieju — był w okresie wojny i okupacji małym, drobnym Izraelitą z