Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




Wyrzekano już podobno dawniej na kiepskie czasy, ale my — ludzie tej epoki — pobiliśmy tu znów jakiś rekord światowy. Zdaniem wielu z naszych współczesnych ziemia zaziębiła się widocznie w słynnych okresach lodowych i teraz przechodzi straszliwy paroksyzm, ma dreszcze, gorączkuje, majaczy. Szaleje!
Książka ma też nagłówek nieco groźny „Ziemia w malignie“, ale — nie truchlejmy znów od razu, treść tego tomu to po prostu kronika miesięcy ostatnich, dziennik podróży po czasopismach naukowych. Właściwie: dalszy ciąg „Bocznej Anteny“ — ten tytuł dziwaczny sprzykrzył się już trochę autorowi i czytelnikowi i dlatego nowy zbiór szkiców, horoskopów, spełnionych marzeń i nadziei na przyszłość otrzymał inną — może zbyt alarmującą nazwę.