Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ziutko osadzony, uszy odstające, łeb, jak dynia, ani jednego włoska na głowie, nóżki krótkie, krzywe, jęzorek wystający, głosik cienki, piskliwy. Cudo — najnowszy „krzyk“ racjonalnej hodowli! Pięć razy premiowany, rodowód poświadczony rejentalnie!
Botanicy na stacjach doświadczalnych pracują rozsądniej, krzyżują, ustalają prawa genetyczne, tworzą świadomie nowe odmiany roślin pożytecznych. Dawniej tylko pracowite pszczółki pomagały łaskawie kwiatom przy „zapylaniu“ — dziś zajęli się tą kwestią fachowcy, ogrodnicy, agronomowie, cała armia Edisonów robi odkrycia bardzo doniosłe na zagonach i grządkach. Ameryka miała swego Burbanka, który rzucał na rynek śliwki większe od jabłek, niesłychane brzoskwinie, melony, Rosja miała Michorina, który znów kunsztem i cierpliwością dochował się malin, moreli i wiśni nawet na Syberii. Fachowcy w Stanach Zjednoczonych umieją tak kojarzyć i swatać rośliny, że potomek-melon nie poddaje się zwykłym szkodnikom, wnuczka-cebula ma liście niestrawne dla pasorzytów, soczysty pomidor kpi sobie z zarazy, kukurydza rośnie na zupełnie innych łodygach. Powstają winogrona bez pestek, nieprawdopodobne nasturcje, kwiaty we wszystkich kolorach tęczy, pszenica dojrzewa „w terminie“ oznaczonym tak, żeby jej wczesne mrozy nie zaszkodziły, owoce z krajów tropikalnych rodzą się coraz dalej na północy. Przeszło 25