Strona:Bruno Winawer - Roztwór Pytla.pdf/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

PERLMUTTER: Człowieku! Co się z tobą stało? Skąd ty wracasz?

GORDON: Z dworca. Wprost z dworca kolejowego.

PERLMUTTER: Cóżeś ty robił na dworcu?

GORDON: Piłem kawę z likierem. Pyszny wynalazek ta kolej. Wszędzie jest zamknięte, a tam jest otwarte. Genialny wynalazek.

PERLMUTTER: Ty się chwiejesz na nogach? Chory jesteś?

GORDON: Nie gadaj głupstw (siada mocno na krześle). A! Nareszcie człowiek siedzi. Doskonały aparat takie krzesło. Bardzo sprytnie pomyślana rzecz. Ma cztery nogi i — nie potknie się... Cóż ty nic nie gadasz, Perlmutter? Ja cię mam bawić? Co?

PERLMUTTER: Więc nic ci się nie stało? Nie jesteś ranny, przejechany?

GORDON: Nie gadaj od rzeczy. Przejechany... Też masz pomysły. Urżnąłeś się, czy co. Wiesz Perlmutter, napij się wody. To ci dobrze zrobi. Jak człowiek jest wstawiony, to ma ciągłe pragnienie. Ja się też napiję wody.

PERLMUTTER: A to dopiero afera. (Przynosi karafkę i szklanki). Człowieku, coś ty narobił!? Ja po prostu ochłonąć nie mogę z przerażenia. Myśli zebrać nie mogę. Cały uniwersytet uruchomiony, fakultet, Pytel, Podołek, w Pogotowiu go szukają! I co teraz będzie? Gordon, czy z tobą można już mówić logicznie?

GORDON: Logicznie? (pije wodę). Owszem, mów logicznie, tylko nie za długo.

PERLMUTTER: Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że miałeś dziś mieć wykład?