Strona:Bruno Winawer - Jeszcze o Einsteinie.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wzorów struktura logiczna teorji, jej wiązadła zarysowują się o wiele mocniej i wyraźniej, niż w mowie potocznej.
Pocóż tedy opowiadać, jak objaśnia Einstein fakty, dawniej znane, aberację światła, rezultat doświadczenia Fizeau i t. d.?
Przekładając sprawę na język wulgarny — tu najłatwiej moglibyśmy znane przysłowie włoskie potwierdzić: traduttore — traditore.
W dziełku popularnem powinno wystarczyć zapewnienie, że teorja wględności ze wszystkich dotychczasowych wyników eksperymentalnych naszej Optyki i Elektroniki świetnie zdaje sprawę i że nigdzie w sprzeczności z doświadczeniem nie stoi.
Zato, jak każda myśl nowa, zadaje pewien gwałt wyobrażeniom zwykłym, i niekiedy lekkie pchnięcie, drobne przeszarżowanie wniosków wystarcza, aby ją uczynić zabawną i śmieszną. Ale właściwie i temu trudno się dziwić. Przypomnijmy sobie, że humorystą był Kolumb, kiedy twierdził w biały dzień, że ziemia ma kształt kuli czy gruszki i że — po drugiej stronie — ludzie chodzą „głową na dół“, zwróceni ku nam stopami. Humorystą był Kopernik, kiedy w poważnem dziele wykładał, że każdy z nas — wyszedłszy z domu na ulicę — staje na jakimś trottoir roulant, który się w przestrzeń wymyka i pędzi przed siebie, 50 razy szybciej od najściglejszego konia arabskiego.
Jest też oczywiście humorystą i Einstein. I jego teorja prowadzi do licznych paradoksów, w których jednak w gruncie rzeczy — nic paradoksalnego niema.
Np. owa „jednoczesność“ — różna dla różnych widzów.
— Jakto? — mówił mi niedawno pewien zdolny publicysta — więc ja wysyłam swoją teściową — dajmy na to — do Paryża i już wobec tego nie wiem, jakie fakty z jej życia są z mojemi jednoczesne? Jakiś — odpowiednio we wszechświecie wybrany — einsteinista będzie mi twierdził, że jestem równieśnikiem tego starego pudła, a ja mu nic na to odpowiedzieć nie mam prawa? Jego twierdzenia są równie słuszne, jak moje? — Gdzie tu sens?
To byłby istotnie absurd, ale też nikt nie twierdzi, że pan — z jakiegokolwiek punktu widzenia — może być rówieśnikiem owej starszej pani.