Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie!
Akacja za oknem poczyna nagle trzeszczeć groźnie i żałośnie, jakby w nią wszystkie pioruny naraz uderzyły. Obowiązek dziennikarski zmusza nas do denuncjacji: w gałęziach drzewa siedzi wyżej wzmiankowany van der Linden, lekki atleta, i patrzy w okno na pierwszem piętrze.
Panna Lina Daverroes zauważyła go oddawna, ale właśnie dlatego mówi podniesionym dźwięcznym głosem:
— Oświadczam się panu po raz drugi! Z książek wyciągnęłam ten wniosek: Gdybyśmy wszyscy mieli takie skrupuły i tak przeczulone sumienie, jak pan — Juljusz Cezar zakończyłby żywot jako rewirowy, Disraeli byłby urzędnikiem kontraktowym w MSZecie, a Kolumb konduktorem tramwajowym. Musimy się nazwajem oszukiwać i musimy nadrabiać miną! Ja też nie jestem ładna rano — przystojnieję dopiero pod wieczór. Różuję usta, ondoluję włosy.
„Wiosna“ zrywa się z krzesła i wali mocno pięścią w klawisze maszyny Remingtona:
— Niech pan studjuje Pilza, Revesza, Birnbauma!...
— Racja — mówi profesor. — Przekonała mnie pani. Oczywiście! To jasne. Pani przystojnieje dopiero pod wieczór. Ondulacja... Tak! Oszustwo! Wszędzie oszustwo!