Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Krótko mówiąc, większa gromadka ludzi szantażuje mego dawnego ucznia. Posyłają mu listy anonimowe, bałamucą go sprzecznemi wiadomościami, zwodzą i wyciągają z niego gotówkę. Dwa lata już ta afera się ciągnie, walizka przechodzi z rąk do rąk, jak papier procentowy. Już, już jest i — nagle znika, jak mgiełka poranna.
Usiłuję wytłumaczyć memu kubistycznemu przyjacielowi, że postępuje niewłaściwie i niemoralnie... Groch na ścianę! Wogóle Rudi Lübeck to dość dziwny przyrząd. Zbudowany świetnie, pierś jak komoda, bary, ręce, nogi, lędźwie, muskuły, szeroki nos murzyński, jak odlane z bronzu. Po potężnem ciele krążą na pewno wszystkie niezbędne soki, hormony czy inne djabły — tylko łepetyna jest wątła. Argument logiczny nic tu nie znaczy. Rudi mruczy, potakuje, powiada „racja“. Za chwilę — znów swoje. Trzeba zaczynać od początku. I marnuje się taka maszyna, bo jest głupia, jak podeszwa.
Najgorsze, że i on ma w tym słabym móżdżku gruczołek, który się nie upija i którego się alkohol na żaden sposób nie ima.
— Nie, bracie — powiada nad ranem. — Nie bądź za mądry. Rudi Lübeck nikogo nie zdradzi. Ja wam