Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kiemi, wilgotnemi, cudnemi, smutnemi oczami, ściska mocno moją rękę i wierzy, że ja jestem cadykiem, cudotwórcą, mogę Daverroesowi wrócić zdrowie i dobry humor, mogę fabrykę pchnąć na nowe tory... Patrzy na mnie i czeka...

15/VI. Piątek. Van der Linden jest świetnym bramkarzem w AFC, chlubą lekkiej atletyki i przyszedł niedawno pierwszy w biegu naokoło Berlina. Ale nawet ten zwycięzca posmutniał mi bardzo, nie uwija się po podwórku w czasie pauzy obiadowej, nie skacze przez paki, nie zjeżdża po poręczach schodów i nie plącze już rodzajów gramatycznych. Mówi wolno, głosem przyciszonym. Fabryka dudni jeszcze wesoło, pasy biegają, koła wirują — cóż... wprawne ucho chwyta nawet w tym rytmie, pewne szmery niepokojące, jak w tętnie chorego serca... Anewryzm.
Mała Li² jest tak strwożona, tak się boi o brata, że odwiedziła nas dzisiaj i przyniosła nam kwiaty. Kwiaty w fabryce rur i transformatorów! Peereboom przyczepił czerwony nakrapiany tulipan do szarego kitla, ja paradowałem z gałązką jaśminu.