Ta strona została uwierzytelniona.
a potem pszyszły dńi,
dńi dźiwne,
pełne purpurowej grozy
i krutkie, blade, pszerażone noce.
ulicami pędźiły ćężkie autowozy
naładowane ludźmi, od bagnetuw ostre
i pełno było wszędźe lepkiej, skszepłej krwi,
jakby kto rozdarł wielką, zaropiałą krostę.
hodńikami wałęsali śę bladźi, dźiwńi ludźe
z błyszczącymi ńesamowiće, wklęsłymi oczyma
i wszystko był dźiwńe mętne,
jak w gorączce.
czas śę zatszymał.
dńi pszyhodźiły śpiące
i noce koloru khaki.
nad pustymi ulicami żażyły śę lampy,