Strona:Bruno Jasieński - Pieśń o głodźe.djvu/020

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

okropna,
lepiej deszczem po tważy tłuc,
jak tyh
ukszyżowanyh na bramah rajuw.
krople czarne,
maleńkie,
natrętne,
wyżucone z krwią razem zpowrotem
z płuc
po czarnej pooranej szynami tważy
spłynęły łzami tramwajuw.


jeszcze i jeszcze
bezkształtne, wypukłe
domy czarne, obślizgłe, karmione deszczem
napęczńały, jak gąbki,
napuhły,
rozlały śę, rozpełzły rozdęte, stulice
wystąpiły ńa hodńiki z ćemnośći,
zsunęły śę,
pszyćęły kszyczącą ulicę
— ludźe !
— pomużće !
— rozgńotą !


wypłynęły w uśćisku skrwawione wnętsznośći