Strona:Bruno Jasieński - Palę Paryż.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

śmiercią, mister Dawid Lingslay mógł niepodzielnie oddać się miłości i każdy dzień był dla niego prawdziwym miodowym miesiącem.
Kochanka, którą utrzymywał w Paryżu ze snobizmu, jak dwa Rolls-Royce’y, jak stałą kabinę na „Majestic’u“, aby mieć z kim pójść wieczorem do teatru i potem na kolację do „Ciro’s“, aby kusić zazdrosne spojrzenia innych mężczyzn jej niezwykłą urodą, przyjmowaną przez niego na wiarę, od innych, nie mając sam nigdy czasu dobrze się w niej rozeznać, — okazała się w samej rzeczy cudowną istotką, instrumentem czułym i czarownym, zawierającym niewyczerpane gamy słodyczy.
Mister Dawid spędzał z nią teraz całe dni, wieczory i noce, odnalazłszy w sobie, w czterdziestym roku życia, najtkliwszego amanta.
Jak sybaryta, pragnący zaostrzyć sobie rozkosz spożycia następnego dania przez powstrzymanie się od poprzedniego, mister Dawid nie przeniósł się do niej ostatecznie, zachowując swój apartament w Grand-Hôtelu, aby po krótkich godzinach rozłąki wracać do niej z coraz większą tęsknotą, zakochany po raz pierwszy, po uszy.
Miłość, to kwestia wolnego czasu. Któż zgadnie grobowcami jakich płomiennych kochanków są poruszające się dokoła nas opasłe cielska brzuchatych businessmanów, tych paradoksalnych niewolników, przykutych za nogę niewidzialnym łańcuchem do skazówki własnego zegarka.
Zresztą misterowi Dawidowi Lingslayowi i tym nawet razem nie sądzone było rozwinąć w pełni skarbów swej niezużytej erotyki. Przeszkodziły mu w tem wypadki, raptowne drgania sejsmiczne, które wstrząsnęły wkrótce psychiczną skorupą zadżumionego Paryża.
Dnia 30 lipca, niemal równocześnie, z jednolitego organizmu Paryża, drogą zbrojnych zamachów separatystycznych, w spontanicznym odruchu samoobrony przed zetknięciem z zarazą aryjczyków, wyodrębniły się dwie dzielnice: Łaciń-