Strona:Bruno Jasieński - Palę Paryż.djvu/079

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.

Okno jest obrazem, przybitym na martwym, kamiennym prostokącie szarej ściany dnia.
Domy na placu Panteonu mają po trzydzieści sześć okien: sześć rzędów po sześć. W domu pod numerem 17, szóste okno w trzecim rzędzie świeci zawsze za dnia bielą niezamalowanego płótna, matową plamą zatrzaśniętej okiennicy, niepokojące, jak zasnute bielmem oko ślepca, wlepione uporczywie w uroczysty profil Panteonu.
Ulicami przejeżdżały już wieczorne patrole trupiarek, zabierające z domów i jezdni zwłoki zmarłych w ciągu dnia i sygnałem przejmującego dzwonka zawiadamiające o tem żywych, gdy P’an Tsiang-kuei, w pyjamie i pantoflach, pchnął ręką bezwładne skrzydło okiennicy i ukazał się w kwadracie futryny, z namydloną do połowy twarzą.
Skończywszy golić się przed lustrem, P’an Tsiang-kuei wytarł starannie twarz, ręce i całe ciało jakimś przezroczystym rozczynem, długo i skrupulatnie płukał usta, skropił z pulweryzatora przygotowaną bieliznę i ubranie. Dokonawszy tych przedwstępnych czynności, P’an Tsiang-kuei szybko ubrał się, wciągnął na ręce szare rękawiczki, omotał szyję szczelnie szalem (sposób, by jak najmniejsza powierzchnia skóry stykała się bezpośrednio z powierzchnią zadżumionego powietrza) i szybko zbiegł po schodach nadół.
W niewielkiej chińskiej restauracyjce było o tej porze tłoczno i gwarno. Ze znalezienia wolnego stolika trzeba było zgóry zrezygnować. Po krótkim wahaniu P'an Tsiang-kuei przysiadł się do stolika w rogu, zajętego przez sa-