Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dopodobnie, obejrzeć się w lustrze. Po chwili wróciła, podbiegła do Clarka i pocałowała go w usta. Clarke zdetonował się.
— To za hełm.
— Mister Clarke, nie jadł pan jeszcze kolacji? — w drzwiach stała Połozowa.
Obrzuciła spojrzeniem scenę: kobietę z rozwichrzonemi włosami, zmieszanego i zarumienionego Clarka, i oczy Połozowej zrobiły się obce i surowe.
— Przepraszam, ale drzwi były otwarte. Wszyscy poszli na kolację i ja po drodze wpadłam po pana. Siedzimy w stołowni.
Odwróciła się i wyszła.
Kobieta pokazała jej za plecami język.
Clark naciągnął kepi i wyjął z kieszeni klucz, dając do zrozumienia, że musi teraz wyjść.
Kobieta kiwnęła głową, zmrużyła chytrze oko i wybiegła z pokoju.

W stołowni pełno było ludzi i much. Za długim stołem przy ścianie Clarke zauważył Urtabajewa, Połozową, Murriego i jeszcze kilku mężczyzn. Milcząc zajął miejsce obok Połozowej i z zapałem sprzątać począł zupę.
Kiedy podniósł oczy, spotkały się one z niebieskiemi oczami człowieka z ogoloną głową.
— Przepraszam panią, ciężko mi zapamiętać rosyjskie nazwiska, wszystkie one podobne są jedno do drugiego — zwrócił się Clarke do Połozowej. — To mister Jeremin?
— Nie, to towarzysz Synicyn, sekretarz part-