Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/043

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

opera. W korek pustyni, zamykający całą Azję, wświdrowała się kręta Syr - Darja.
Przeleciawszy jeszcze dwa etapy, aparat około południa począł przybliżać się do celu. Zieloną wyspą śród żółtego oceanu pustyni wychyliła się na widnokręgu taszkentska oaza. Oko, znużone jednostajnym żółtym kolorem, zapamiętało zielone kwadraty ogrodów, obrębione obwódką aryków, jak powtarzający się wzór wspaniałego wschodniego chałatu. Clarke odłożył książkę i z ulgą spoglądał w okno.
W kancelarji aeroportu oczekiwał na amerykanów pracownik tadżyckiego urzędu gminnego, mówiący jako tako po angielsku. Otwarty automobil wiózł ich wzdłuż szerokich alei, wybrukowanych kurzem i obwiedzionych szpalerami topól, podobnych do cyprysów. U podnóża topól po obu stronach alei szemrzały wesoło aryki.[1] Natrętne szpalery zieleni, rosnące na każdej ulicy i aryki nieodłącznie biegnące po obydwu stronach samochodu, przypominały, że całe to miasto zbudowane na piasku, wywalczone zostało u pustyni rękami wielu pokoleń. Kurz ciągnął się długą wstęgą za napotykanymi samochodami, wiozącymi śniadych azjatów z tekami, wypchanemi jak walizki.
Wolno wlokąca się arba, na której drzemał woźnica w barwnym chałacie, ogromnemi swemi kołami wzbijała kłęby kurzu.

Na skrzyżowaniu droga była zatamowana. Po

  1. Aryk — kanał.