cały ten skarb melodyi zaginąłby, ale na szczęście przyjechał do Zakopanego warszawski skrzypek, p. Górski, którego uwagę zwrócił profesor na te melodye, a ten spisał znaczną ich część.
— Muzyka ta, dodał w końcu profesor, wydaje się panom zapewne dość nieprzyjemną, gdyż składa się z mnóstwa dyssonansów, ale upewniam was, że się do niéj przyzwyczaicie, a wtedy odkryjecie w niéj pewną oryginalną piękność.
Wiedząc, że profesor nic na wiatr nie mówi, nie protestowałem przeciwko temu. Nie przeszkodziło mi to jednak pomyśléć w duchu: „zanim słońce wejdzie rosa oczy wyje.“
Wśród przymusowéj abstrakcyi nożnéj i usznéj, przerywanéj tylko rozmowami o górach, dojechaliśmy do wsi, przy któréj wyczytałem napis
— Cóż to za nazwa, wśród kraju polskiego? zapytałem się.
Profesor objaśnił mnie, że tu była osada tatarska, z jeńców niegdyś jak się zdaje powstała, nazwana od dwóch gospodarzy Murzy i Sichły. Potomkowie ich naturalnie ani słowa po tatarsku nie rozumieją, lecz w rysach ich ma się jeszcze uwydatniać ślad dawnego pochodzenia. Żałowałem bardzo, że nie miałem sposobności osobiście go odnaléźć, gdyż mieszkańcy gdzieś daleko na polach pracowali.
Trudno mi było powstrzymać bieg kombinacyi wyobrażeń, która nagle połączyła w umyśle moim nazwę téj wsi z nazwą „Tatry“ z nazwiskiem jednego z przewodników tatrzańskich Tatarem. A może nawet, pomyślałem sobie, Sabała powstała z jakiegoś Sab-ałłah, Marduła z Mard-ułłah? Kto wié? Jednakże fizyognomie górali zakopiańskich nic mongolskiego w sobie nie mają.
Wiém jak śliskie są podobne analogie lingwistyczne, szczególniéj przez ludzi tak mało jak ja znających się na lingwistyce upatrywane. Jednakże często fałszywe hipotezy doprowadzają do prawdy, gdy kogo z kompetentnych zachęcą do badania.
Przejechaliśmy wreszcie wieś Bukowinę, a jeszcze droga nie dawała się we znaki.
— Czy to jest ta osławiona droga przez Bukowinę, zapytałem, o któréj tak źle piszą „Przewodniki?“
— Ta sama.
— Więc to widoczna przesada. Wszakże na niektórych ulicach m. Warszawy trzęsienie jest większe, choć się jeździ powozami na resorach; a cóż dopiéro mówić o szosie do Radomia. A przecięż droga przez Bukowinę jest tylko drogą poboczną i o w górach.
— Rzeczywiście.