Potém nastąpił zastój w tym względzie i dopiéro dyrekcya górnicza, utworzona w r. 1816 poleciła nadradcy górniczemu Ernestowi Beckerowi, aby się znowu zajął podobnemi badaniami. Becker uznawszy za najracyonalniejsze szukanie soli nad Wisłą naprzeciwko Wieliczki, oraz w dolinie rzeki Nidy, począł kopać około Szczerbakowa szyb, który jeszcze pogłębił otworem świdrowym do głębokości tysiąca kilkuset stóp. Z drugiéj strony, pod Solcem, dosięgnął świdrem głębokości 500 stóp, ale tak w pierwszym jak i drugim razie, rezultat był ujemny.
Gdy górnictwo przeszło pod zarząd Banku Polskiego, Becker został znowu delegowany do tych poszukiwań. W r. 1833 zaczął prowadzić pracę w okolicach Biórkowa; nie skończył jednak, bo go śmierć zaskoczyła w r. 1836. Skutek tych trzyletnich poszukiwań był taki sam jak i poprzednio.
Z takiémże szczęściem prowadził badania Pusch podczas swych pierwszych wycieczek geologicznych, a również wysłany do Litwy (1825—1826) górnik Ulmann.
Od roku 1819 prace te kosztowały przeszło 700,000 zł. co na owe czasy było sumą bardzo wysoką.
Nie stracono jednak nadziei; i gdy skarb nie mógł już więcéj kosztów łożyć, utworzyła się, za inicyatywą, jak się zdaje, bankiera barona Frenkla, spółka akcyjna do poszukiwania soli, która z radą administracyjną zawarła kontrakt następującéj osnowy: Towarzystwo ma szukać soli i eksploatować ją na własny rachunek, przyczém rada administracyjna zastrzega sobie prawo odkupu soli po 5 złp. za cetnar. Kontrakt mą trwać lat 50, lecz gdyby po latach sześciu usiłowania spółki nie zostały uwieńczone pomyślnym skutkiem, kontrakt rozwiązuje się.
Na czele tego towarzystwa stanął bankier berliński Mojżesz Moser. Roboty powierzono niemieckiemu górnikowi Rostowi. Założył on świdry pod Siewierzem i Nowém Brzeskiem i sięgnął do głębokości 1500 stóp, ale soli nie znalazł. W skutek tego towarzystwo rozwiązało się w r. 1838.
Pewien stary przedsiębiorca górniczy, pamiętający owe czasy, opowiadał mi, że pod Siewierzem wrzucił ktoś sól do otworu świdrowego. Pozorny fakt natrafienia na ślady cennego minerału obiegł wkrótce całe Królestwo i kurs akcyj wzrósł w czwórnasób. Gdy jednak przekonano się, że był to fałszywy alarm, akcye spadły, jak mówił „z pieca na łeb“.
Wszystkim dotychczasowym robotom brakło podstawy naukowéj. Kierując się faktem obecności soli w pokładach Wieliczki i Bochni, nie wiedziano, do jakiéj formacyi pokłady te należą, i dlatego
Strona:Bronisław Rejchman - Wrażenia z podróży po południowych okolicach Królestwa Polskiego.djvu/12
Wygląd
Ta strona została przepisana.