Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/367

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nawet uwagi, że stara prędko zsunęła się z drzewa i jego również dotknęła czarodziejską laską.
Nagle uczuł, że nogi stają mu się cięższe i sztywne, ręce bezwładne, głowa nieruchoma; spojrzał na lwa, lecz ten był już skamieniały, równie jak niedźwiedź, wilk, lis i zajączek; oczy ich tylko, zwrócone na niego, wyrażały mękę i trwogę. Wówczas pojął Radosny, że sam jest kamieniem i wzrok mu tylko pozostał człowieka.
A stara wiedźma zaśmiała się głośno; dzikim, ponurym śmiechem odpowiedziało jej echo i znów nieprzerwana cisza zaległa w czarnym borze.
Tymczasem dworzanie do samego wieczora czekali na skraju lasu nadaremnie, a gdy bez pana powrócili do domu, powstał płacz wielki i młoda królowa na wszystkie strony wysłała rycerzy, aby szukali jej męża. Nie brakło śmiałków między dworzanami, tym bardziej, iż zapowiedziano nazajutrz, że rękę młodszej królewny i drugą połowę państwa otrzyma ten, kto odnajdzie zaginionego bohatera.
Próżnymi były jednak wszelkie usiło-