Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiczem, który niedawno przybył z dalekiej podróży. Czyżby to był właśnie jej mąż poszukiwany?
Usiadła na progu zamku i czekała, aż się ukaże, a kiedy wyszedł do ogrodu obok królewny, poznała go zaraz i krzyknęła z trwogi i szczęścia; ale on spojrzał na nią obojętnie i minął nie poznawszy. Skądże miał odgadnąć, że ta żebraczka, kurzem i pyłem okryta, z pokrwawionymi nogami, w łachmanach, jest żoną jego, matką jego dziecka, która przez lat siedem biegła za śladem jego po świecie? A może czarodziejka-królewna pamięć o niej mu odjęła?
W tych smutnych myślach pogrążona królowa przypomniała sobie nagle o złotym jabłku, danym jej przez słonce. Gdy noc zapadła, otworzyła je ostrożnie i znalazła cudowną szatę z promieni słonecznych, tak jaśniejącą, że wzrok olśniewała. Były tam oprócz tego i trzewiki i wszystko, co do stroju potrzebne, więc obmywszy się w kryształowym strumieniu rozczesała złote włosy, włożyła słoneczną suknię i udała się do zamku, gdzie zaproszeni goście zasiadali do uczty. Na jej widok wszyscy powstali, sam