Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ku jej radości, z jaką pochwyciła zaraz śpiewającego skowronka.
— Czego się smucisz, mój ojcze? — zapytała wreszcie zadziwiona jego łzami. — Szczęśliwie powróciłeś z dalekiej podróży i zamiast cieszyć się z tego razem z nami, martwisz się, jakby cię wielkie nieszczęście spotkało.
— Nie mogło spotkać mnie większe — odparł zrozpaczony książę; — ciebie, najdroższe dziecko moje, przyrzekłem oddać dzikiemu zwierzęciu, lwu okrutnemu, aby własne ocalić życie.
I opowiedział jej wszystko, co zaszło w owym odwiecznym lesie, gdzie znalazł skowronka. Dziewczę wysłuchało ojca, potem uściskało go serdecznie.
— Dobrze zrobiłeś, ojczulku — zawołała swobodnie — cóż bym poczęła, biedna sierota, bez ciebie? Lwa nie lękam się wcale, ułaskawię go, zobaczysz, dobrym słowem ułagodzę i wyproszę sobie, że mi pozwoli wrócić do mego ojczulka.
Książę chciał ją zatrzymać i nie spełnić obietnicy, choćby miał utracić życie, lecz dzieweczka stanowczo oparła się temu