Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i słoniowej kości siedziała cudna dziewica. Jej złociste włosy spływały aż do ziemi ciężkimi zwojami, a lśniły jak promienie słońca. Na głowie miała diadem brylantowy, brylantowy naszyjnik świecił blaskiem tęczy na jej prześlicznej szyi, przejrzysta szata z białej, cienkiej gazy utulała jej postać jakby mgłą srebrzystą, lecz na rękach i nogach dźwigała złote kajdany, a w spojrzeniu jej czarnych oczu malowało się tyle smutku i błagania, że Jankowi na jej widok serce się ścisnęło.
Wtem spostrzegł karła, który stał przy tronie z przestrachem i zdziwieniem mierząc go oczyma.
— Czym mogę cię wybawić z tej niewoli, królowo? — zawołał Janek zbliżając się do tronu.
Smutna dziewica nie odpowiedziała, ale spojrzenie jej padło na karła, i w tejże chwili Janek silnym uderzeniem swej stufuntowej laski zabił go na miejscu. Złote kajdany same opadły z dziewicy, a z jej oczu popłynęły łzy radości.
— Dziękuję ci, mój wybawco! — zawołała wyciągając ku niemu ręce. — Jestem