Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/371

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale Szczęsny przygniótł ją mocno kolanem i zawołał jeszcze groźniej:
— Mów, gdzie jest brat mój i jego drużyna, bo zginiesz tu okrutną śmiercią.
Widząc, że to nie żarty, stara jęknęła głucho i wyznała całą prawdę.
— Przywróć mu życie i wszystkim, których zgubiłaś w tym lesie.
Wiedźma próbowała jeszcze uciec, lecz Szczęsny nóż jej przyłożył do serca, i tak rada nie rada wymówiła słowa zaklęcia, po czym las cały napełnił się życiem, powstawali martwi rycerze i Radosny ze swą drużyną pospieszył naprzeciw brata.
Teraz obaj związali czarownicę i wrzucili na stos płonący, a zwierzęta czuwały, aż spłonęła do szczętu. Bracia zaś, uwolnieni od niebezpieczeństwa, padli sobie w objęcia i zapłakali z radości. Potem opowiedzieli sobie nawzajem przygody, jakich doznali w ciągu tego czasu i nad ranem dopiero zasnęli obaj przy ognisku, pod strażą wiernej złączonej drużyny.
Nazajutrz wracali razem w wesołym usposobieniu.
— Wiesz co, bracie — rzekł Radosny —