Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/307

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyjemne; zresztą nie są brzydkie, a pachną bardzo ładnie.
Królewnie podobał się bukiet z polnych kwiatów, lecz spojrzawszy na chłopca zapytała surowo:
— Dlaczego nie zdejmujesz czapki? Czy nie wiesz, że nie wolno w mojej obecności stać z nakrytą głową?
— Przebacz mi, królewno, lecz na głowie mam narośl, więc nie zdejmuję czapki, żeby tego nikt nie zobaczył.
Królewna się roześmiała, ręką za czapkę chwyciła, i nim zdążył krzyknąć, zdjęła mu ją z głowy, a złote włosy spadły na ramiona i zajaśniały jak słońce.
Przestraszył się biedny chłopiec, fartuchem głowę zasłonił i uciekł ile miał siły.
Królewna wstawiła w wodę polne kwiaty i siedziała przy nich dzień cały.
Nazajutrz groźne wieści zbudziły stolicę: potężny nieprzyjaciel zbliżał się do miasta w tak wielkiej sile, że król sam wątpić zaczynał, czy go pokonać zdoła. Zebrał jednakże wierne swe rycerstwo, pożegnał żonę, córkę i wyruszył w pole.
Widząc, że wszyscy idą z królem na woj-