Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy kaczka pode drzwiami zakwakała, piastunka otworzyła jej jak zwykle, lecz zobaczywszy króla przy dziecinie kaczka stanęła przy nim i zapytała cicho:
— Gdzie twoje królewskie łoże? co tu robisz o tej porze? Czy do pierwszej tęsknisz żony? czyś już innej poślubiony?
— Jedną tylko miałem żonę jak to serce i koronę! gdy mnie kocha, niech tu stanie, niech usłyszy me wołanie! — zawołał król grzmiącym głosem.
Kaczka się zatrzepotała, białe piórka osłoniły ją obłokiem, spoza którego ukazała się postać królowej. Król pochwycił ją za ręce i przycisnął do serca.
— Teraz nikt nas nie rozdzieli! — zawołał gorąco — ale biada tym, którzy pokrzywdzić cię chcieli.
Nazajutrz do pokoju mniemanej królowej wszedł król na czele książąt, dworzan i rycerzy. Zła macocha zdziwiona chciała bronić wstępu, lecz król rzekł do niej surowo:
— Na jaką karę zasługuje zdrajca, który czyha na zgubę niewinnej istoty?
— Na karę śmierci — odpowiedziała