Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zniecierpliwił się wreszcie stary ojciec; wydał wspaniałą ucztę, sprosił z całego świata bohaterów, królewiczów i rycerzy i oznajmił córce, że musi wybrać spomiędzy nich męża. Zaproszonych zaś słowem królewskim zapewnił, iż jeden z nich tym razem zięciem jego zostanie.
Gości zjechała się moc nieprzebrana, młodzi, piękni, bogaci, szlachetni, ubodzy, waleczni, wszyscy przybyli z ochotą, każdy cieszył się, iż może on będzie wybranym. Ustawiono ich szeregiem w wielkiej zamkowej sali podług godności i zasługi: naprzód królewicze, następnie książęta, hrabiowie, baronowie, panowie, rycerze, a sznur był tak długi, że trzy razy okrążył salę.
Gdy nadeszła godzina, zagrała muzyka, otworzono wielkie podwoje i wśród szmeru westchnień i okrzyków uwielbienia i podziwu ukazała się królewna. Szła zwolna z dumą w oczach i na białym czole, w długiej, białej, diamentami haftowanej szacie, w diamentowej koronie na czarnych warkoczach, których jedwabny połysk równał się z blaskiem kamieni. W ręku miała złote