Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dla dziewczyny do tańca na noc jedną, ale jeśli ci się zdaje, że daleko w tym zajdziesz po twardych kamieniach, to mylisz się mój zuchu z porcelany! No, no, nie potrzebujesz się obrażać, staremu żołnierzowi wolno mówić prawdę: kto się niczego nie lęka, ten nie troszczy się o nic. Ot, patrz na moje buty: długo mi służyły, a jakie jeszcze grube! Będzie z nich spadkobierca miał pociechę, a jeśli mnie w nich pochowają, święty Piotr w dniu zmartwychwstania jeszcze mi ich powinszuje.
— Zwłaszcza, jeśli tak zawsze będziesz je nosił na ramieniu.
— Buty, nie buty! — rzekł żołnierz powstając; głodny jestem, mój piękny panie, i wolałbym kawał chleba niż wszystkie twoje złocone guziki. Którędy droga do wsi?
— Poszedłbym nią, gdybym wiedział — odparł nieznajomy — lecz sam zabłąkałem się w lesie i nie wiem, gdzie jestem, ani dokąd iść należy.
— Takiś mi, ptaszku! — zaśmiał się udobruchany żołnierz — no, to możemy iść ra-